fbpx

SPOSTRZEŻENIA LEKARZY

Wśród gości i prelegentów uczestniczących w warszawskim posiedzeniu naukowym była doktor Krystyna Dziunikowska, która zabierając głos podzieliła się swoimi spostrzeżeniami na temat fenomenu Tadeusza Ceglińskiego. Wiedzę, która pozwoliła jej na określenie swojego stanowiska w tym zakresie, czerpała m. in. z dokumentacji pacjentów, obejmującej nie tylko wyniki badań, ale także listy od chorych i ich rodzin. Rozmawiała też z osobami chorymi. Dociekania pani doktor pozwoliły jej stwierdzić, że podczas terapii u Tadeusza Ceglińskiego pacjenci zawsze czuli „gorąco” w miejscu, gdzie byli przez niego dotykani. Bezpośrednio po terapiach niektórym ustępowały dolegliwości, innym przejściowo się nasilały, jeszcze inni z kolei czuli pragnienie, senność, wystąpienie potów bądź wzrost temperatury. W każdym przypadku jednak rezultat terapii był jednakowy następowało całkowite wyleczenie, bądź znaczne złagodzenie objawów choroby. Jedyna różnica polegała na tym, że liczba terapii, w jakich uczestniczyła osoba chora, nie musiała być identyczna, ale to zależało od czynników indywidualnych. Pani doktor przytoczyła kilka najciekawszych przypadków, z jakim zetknęła się, zgłębiając wiedzę o działalności Tadeusza Ceglińskiego. Oto niektóre z nich: 

Adela P. (65 l.) cierpiała z powodu choroby tarczycy. Występowało u niej drżenie rąk, nerwowość, utrata wagi, kołatanie serca, osłabienie, szybkie męczenie się, brak apetytu. Miała nieprawidłowy poziom hormonów tarczycy, która była powiększona. Pacjentka chodziła jedynie na seanse terapeutyczne u Tadeusza Ceglińskiego. Po siedmiu z nich badanie USG potwierdziło znaczną redukcję ogniska hypoechogenicznego (potocznie nazywanego niekiedy guzem). Ustąpiły również wyżej opisane dolegliwości. 

Janina P. (48 l.) miała powiększoną macicę i pokaźnego mięśniaka. Po trwającej pół roku terapii, w czasie której wielokrotnie uczestniczyła w seansach u T. Ceglińskiego zmiany chorobowe znikły, co zostało potwierdzone przez trzech lekarzy. 

Urszula Ś. (40 l.) zgłosiła się do Centrum Terapii Naturalnej w Tychach z guzem piersi o wymiarach dużej śliwki. Kilka terapii wystarczyło, by guz znacznie się zmniejszył i uległ zwapnieniu.

Paweł A. (4 l.) był dzieckiem z wrodzoną wadą serca – ubytkiem międzykomorowym. Lekarz prowadzący chłopca rozważał zabieg operacyjny. Po dwóch terapiach u Tadeusza Ceglińskiego ubytek zmniejszył się na tyle, że operacja okazała się zbyteczna.

Józef K. (50 l.) od 10 lat cierpiał na polineuropatię, czyli uszkodzenie nerwów obwodowych. Mężczyzna poruszał się na wózku, miał zaniki mięśni, niedowład i drżenie kończyn, brak czucia w rękach. Już po pierwszym seansie u T. Ceglińskiego drżenie znikło, po drugim pacjent wstał z wózka i zaczął samodzielnie chodzić, a po trzecim odbywał nawet dwugodzinne spacery.

Wiesława G. (36 l.) straciła słuch w wieku 16 lat. Intensywne leczenie w klinikach w Warszawie i Łodzi nie przyniosło poprawy. Po pierwszym spotkaniu z Tadeuszem Ceglińskim kobieta odzyskała słuch.

NOTE! This site uses cookies and similar technologies.

If you not change browser settings, you agree to it. Learn more

I understand