Z dotykiem i energią emitowaną z dłoni Tadeusza Ceglińskiego zapoznało się wielu zagranicznych i polskich lekarzy, znanych profesorów medycyny i wybitnych naukowców.
Dr n. med. Krzysztof Wasilewski rekomendując naturopatę opowiada: „wprowadziłem go w polski świat nauki, zainteresowałem naukowców jego fenomenem i rozpocząłem w Polsce jego drogę do uwiarygodnienia energii, którą posiada. Pracowaliśmy razem nad wieloma przypadkami, obserwowałem efekty terapeutyczne jego dotyku. Widziałem jak reagowali ludzie na ten dotyk. Cały czas jesteśmy w kontakcie, obserwuję dokonania Tadeusza i cieszę się, że pod moim wpływem podążył drogą rozwoju. Teraz polecam jego terapię bliskim mi cierpiącym osobą. Efekty zadziwiają mnie stale, budzą moje niedowierzanie jako lekarza, ale są i nie mogę temu zaprzeczyć”.
Poniżej cytaty pochodzą z tygodnika „Pani domu” nr 31 z 29 lipca 1998 r. z artykułu Jolanty Pilipczak „Naukowcy mówią: Jego dotyk uzdrawia. Dlaczego? Nie wiemy”.
„Prof. dr Ryszard Borowski (rewalidacja) był zaskoczony, kiedy po raz pierwszy zobaczył tłum oczekujących na spotkanie z Ceglińskim. Ci ludzie naprawdę wierzyli w jego moc uzdrawiania - mówi. Ale czy kiedyś będą mogli powiedzieć: On mi pomógł? Spróbowałem znaleźć odpowiedź na to pytanie. W tym celu została stworzona grupa badawcza: 75 osób dwa razy w miesiącu, przez cztery dni uczestniczyło w spotkaniach z Tadeuszem Ceglińskim. Każdy z nich musiał prowadzić pamiętnik, zobowiązał się również nie przerywać konwencjonalnego leczenia. Niezależnie od tego studenci przeprowadzili ok. 900 ankiet z ludźmi, którym dotyk rąk Ceglińskiego pomógł wrócić do zdrowia. Eksperyment ten obserwowali moi koledzy: Jerzy Wyrzykowski z Komitetu Badań Naukowych oraz Jacek Zabłocki i Józef Półturzycki z Uniwersytetu Warszawskiego”.
„Prof. Jacek Zabłocki: Spotkałem się z cierpiącymi ludźmi, którzy po raz pierwszy przychodzili do Tadeusza Ceglińskiego. Potem widziałem, jak ich stan zdrowia się poprawiał. Ze łzami w oczach pokazywali wyniki badań – dowód, że choroba się cofa. Nie potrafię odpowiedzieć, co sprawia, że jego dotyk działa. Być może, Tadeusz Cegliński w nieznany sposób uruchamia siły obronne chorego organizmu. Dlaczego? To pytanie wciąż czeka na odpowiedź”.
„Prof. Józef Półturzycki: Cierpię na chroniczne zapalenie żyły w nodze na tle cukrzycowym. Ataki ustępują dopiero po serii zastrzyków i zabiegów medycznych. Przy kolejnym nawrocie choroby poddałem się terapii pana Tadeusza Ceglińskiego. Po trzech zabiegach dolegliwości ustąpiły. I w dodatku zdecydowanie lepiej się czuję. Rozmawiałem też z ludźmi, którym medycyna konwencjonalna nie miała już nic do zaoferowania. Pan Cegliński przywrócił im zdrowie. Nie wiem jak to wytłumaczyć”.
„Prof. Jerzy Wyrzykowski: Z ciekawości naukowca zgodziłem się obserwować eksperyment. Przyglądałem się temu, co nazwałbym „fenomenem Ceglińskiego”, i jestem przekonany, że potrzebne są szerokie badania z udziałem naukowców z różnych dziedzin. Nie można udawać, że skoro coś jest nie zbadane – nie istnieje”.
„Prof. Borowski przygotowuje książkę, w której omówi eksperyment. Z pobieżnej analizy wynika, że dotyk rąk Tadeusza Ceglińskiego jest skuteczny na choroby układu krążenia, nowotworowe, cukrzycę, alergię i wiele innych. Ale czy na wszystkie, jeszcze nie wiemy – mówi prof. Ryszard Borowski. Kilka przypadków zrobiło na mnie duże wrażenie. Przede wszystkim 14-letni Tomek z ogromnym garbem. Nie chodził, nie mógł ruszać rękami. Na terapie matka go przynosiła. Podczas trwania eksperymentu garb zmalał o połowę, chłopiec zaczął poruszać rękami i nogami. Dalej nie chodzi. Ale to, co się z nim dzieje, to zdumiewająca sprawa. Dlaczego dotyk tego bioenergoterapeuty ma taką moc”.
„Dr Zygmunt Filipowicz, ordynator Lecznicy Ministerstwa Zdrowia: Od lat obserwuję działalność Tadeusza Ceglińskiego. Zainteresowały mnie absolutnie niemożliwe z punktu widzenia medycyny całkowite wyzdrowienia. Zbieram dokumentacje do opracowania naukowego. Jako przewodniczący Rady ds. Niekonwencjonalnych Metod Terapii przy ministrze zdrowia mam nadzieję, że może uda się wreszcie doprowadzić do rzetelnych badań, które zweryfikują ludzi zajmujących się różnymi formami terapii naturalnej. Dzięki temu będzie można wyeliminować spośród nich hochsztaplerów, a ludziom, którzy rzeczywiście mogą pomóc, znaleźć należne miejsce obok, a może razem z lekarzami. Przecież chodzi o dobro chorego człowieka”.